Tuesday, December 27, 2011

● prolog

  Mogę się przyznać z ręką na sercu, że nigdy, przenigdy nie przeszło mi przez myśl, że kiedykolwiek będę sławny. To znaczy wiedziałem, że głos mam całkiem niezły i wbrew pozorom nie była to tylko moja opinia, ale tego, że doprowadzi mnie on tak wysoko, w życiu bym się nie spodziewał.
  W szkole uważano mnie za uwodziciela. Okej, może nie używano w stosunku do mnie dokładnie tego określenia. Tak konkretniej, to mówiono na mnie męska dziwka. Ale to głównie faceci, którym odbiłem dziewczyny. Oczywiście nie celowo. Jakoś specjalnie nie zależało mi na tym, żeby mieć wrogów. To, że podobałem się płci pięknej, to już inna sprawa. Nie moja wina, że matka natura obdarzyła mnie takim wdziękiem i urokiem osobistym.
  Mało kiedy zdarzał się okres w moim życiu, że byłem sam. Bezustannie otaczał mnie wianuszek adoratorek, który zmieniał się, jak w kalejdoskopie. Ale Ona zawsze była przy mnie, niezależnie od tego, co by się działo. Nie przeszkadzało Jej to, że co dwa tygodnie umawiałem się z kimś innym, że wkurzałem się na byle co i musiałem na kimś wyładować swoją złość (a przyznam, zdarzało się to często), czy narzekałem na każdym kroku. 
  Stacy poznałem przez moją mamę, jakieś 10 lat temu, kiedy oboje byliśmy dzieciakami z gilami pod nosem i do bólu obciachowymi ogrodniczkami na tyłku.
  Moja rodzicielka zaczęła uczęszczać na jakiś kurs gotowania, na którym poznała mamę Stacy. Spotykały się co jakiś czas na plotkach i herbacie i tak zapoznały nas ze sobą. Początkowo non stop się tłukliśmy, ona pluła mi do jogurtu, a ja wrzucałem jej dżdżownice za koszulkę. Jednak z czasem polubiliśmy się, a nawet zacząłem ją traktować jak siostrę. Wiedziała o mnie absolutnie wszystko. Począwszy od moich marzeń, przechodząc przez liczbę pieprzyków na moim ciele, a kończąc na tym, gdzie i jak często się golę. 
  Wiedziałem, że nie mógłbym obdarzyć jej innym uczuciem, niż taką bratersko-siostrzaną miłością. No bo  nawet gdybym miał się z nią umówić, to czułbym się tak, jakbym popełniał kazirodztwo. Za dobrze znałem ją, a ona za dobrze znała mnie. Przynajmniej myślałem tak do pewnego czasu.







Takie krótkie wprowadzenie. Mam nadzieję, że się spodoba.
  xoxo!